Brazil

Terry Gilliam to reżyser o nieograniczonej wyobraźni, absurdalnym poczuciu humoru i godnej podziwu wytrwałości. Jest jedynym członkiem grupy Monty Pythona urodzonym w USA i od dekad zachwyca nielicznych swoimi nietuzinkowymi pomysłami. Dlaczego więc „nielicznych”? Filmy Gilliama niestety rzadko kiedy okazują się box office’owymi hitami, a i krytycy miewają co do nich mieszane uczucia. Mimo to większość z nich z czasem zaczyna cieszyć się uznaniem fanów z całego świata, a kultu, jakimi są otaczane, wielu twórców mogłoby Gilliamowi pozazdrościć.

Jednym z bardziej barwnych dzieł ekscentrycznego reżysera jest Brazil przedstawiający prześmiewczą wizję dystopijnego społeczeństwa przyszłości. Światem jutra z wizji Gilliama rządzi absurd i bezduszna biurokracja. Wskutek bezsensownej pomyłki komputera protagonista i zarazem zwyczajny urzędnik zostaje ogłoszony wrogiem systemu. Jego ucieczka będzie obfitować w kuriozalne przygody, ratowanie damy w potrzebie i kompletnie zaskakujące zwroty akcji. Wszystko to ma miejsce w fascynującej scenerii, której realizacja przyniosła scenografom i zespołowi odpowiedzialnemu za efekty specjalne szereg nagród i nominacji. Największą siłą Brazil pozostaje jednak błyskotliwy scenariusz pełen celnej satyry i inteligentnej gry z widzem. Gilliam obśmiewa wiele gatunkowych klisz, zaczynając od obsadzenia w roli głównej budzącego sympatię, ale pozbawionego typowo bohaterskiej charyzmy Jonathana Pryce’a. To razem z nim przyjdzie wam zanurzyć się w niedorzecznej przyszłości pełnej marzeń o bohaterstwie. [Mikołaj Lewalski]